ciasteczka

piątek, 22 lipca 2016

Praktyki wakacyjne: dzień 13

Czyli ostatni dzień praktyk. Zakończyłem je na sali pooperacyjnej, czyli sali, od której rozpoczynałem tę przygodę.

Za dużo do roboty nie było i sam musiałem sobie znaleźć jakieś zajęcie, żeby nie umrzeć z nudów. Pierdyliard razy pobierałem krew z tętnicy (wkłucia oczywiście nie były założone przeze mnie) do gazometrii, spisywałem parametry do kart pacjentów i robiłem "łapki"*.

"Łapki" - odpowiednie sklejenie bandaża z gazikami, aby powstało coś do przywiązania pacjentom rąk do łóżka (byli dalej zaintubowani, a po obudzeniu człowiek odruchowo chce wyciągnąć rurkę z buzi).

Pomagałem pielęgniarce w ekstubacji i asystowałem anestezjologowi przy bronchoskopii. Zmieniłem również opatrunek pacjentowi, który był podrzucony na salę przez naczyniowców.


Praktyki uważam za udane. Trafiła mi się świetna opiekunka, której zależało, abyśmy się czegoś nauczyli. Trochę szkoda, że na sali operacyjnej byłem tylko raz, ale na pewno będzie ku temu jeszcze nie jedna okazja w przyszłości.

czwartek, 21 lipca 2016

Praktyki wakacyjne: dzień 12

Podczas zmiany opatrunków okazało się, że jednemu pacjentowi otworzyła się rana na nodze i musiał mieć ją ponownie zszywaną. Zajął się tym jeden z rezydentów, fajny lekarz, o którym już kiedyś wspominałem. Bardzo sprawnie i szybko mu to poszło, a powiem Wam, że trochę tych szwów musiał założyć. 

Po wszystkim zaproponował, że nauczy nas jakichś podstawowych technik, a także pokaże nam, jak się wiąże jedną ręką. 

Zszywaliśmy ciężko ranny plaster przyklejony na pudełko po rękawiczkach jednorazowych, a węzły chirurgiczne ćwiczyliśmy na niciach przywiązanych do łóżka w sali opatrunkowej. W pewnym momencie wszedł ordynator.. popatrzył na nas przez chwilę, uśmiechnął się pod nosem i wyszedł bez słowa. 

Swoją drogą, to chyba pierwszy raz widziałem, jak się się uśmiecha :D

wtorek, 19 lipca 2016

Praktyki wakacyjne: dzień 11

Po zrobieniu EKG jednej z pacjentek i wydrukowaniu wyniku, podłączył się do nas ten super Pan doktor - zastępca ordynatora.

Macie chęć na trochę dydaktyki? - zapytał radosnym głosem.
Pewnie, że tak! - odpowiedzieliśmy jeszcze radośniej :D

EKG samo w sobie nie zostało nam wyjaśnione (w kilka minut byłoby to raczej ciężkie zadanie), ale dowiedzieliśmy się na czym polega różnica między defibrylacją a kardiowersją, co to jest migotanie przedsionków i komór, kiedy można defibrylować, kiedy "użyć pięści", kiedy podać adrenalinę etc.

Dr: Dlaczego podczas osłuchiwania serca może ono nie być za bardzo słyszalne?
Ja: Hmm.. może przez jakieś nagromadzenie płynu w osierdziu?
Dr: Bardzo dobrze :D



Nieco później dwie koleżanki pojechały z dwoma pacjentami na prześwietlenie klatki piersiowej, a ja wraz z trzecią koleżanką poszliśmy oglądać w akcji.. zębodłuba.


Wezwali tego doktora na oddział w celu usunięcia zepsutych pniaków jednemu pacjentowi, gdyż w takim stanie nie mógł być dopuszczony do operacji. Wyrwał ich jakoś 10, czyli prawie wszystkie, jakie ów pacjent posiadał..

Jak się cieszę, że jednak poszedłem na lekarski, a coś tam mi kiedyś chodziła po głowie stoma.



sobota, 16 lipca 2016

Praktyki wakacyjne: dzień 10


Na oddziale nie było za dużo do roboty. Oczywiście podaliśmy heparyny, zmierzyliśmy ciśnienia i tętna, zmieniliśmy opatrunki i zawieźliśmy jednego pacjenta na rtg.

Naszego ulubionego doktora nie zastaliśmy. Z racji braku zajęcia chcieliśmy poćwiczyć na sobie zakładanie wenflonów, ale nasza Pani pielęgniarka się spieszyła i prosiła, aby to przełożyć. W efekcie ze szpitala wyszliśmy jakoś o 12:50.

czwartek, 14 lipca 2016

Praktyki wakacyjne: dzień 9

Doktor śmieszek musiał wziąć wczoraj dyżur, niestety. Wrócił do domu w momencie, gdy byliśmy zajęci swoimi pielęgniarskimi obowiązkami, no trudno. Może jutro się uda czegoś nowego nauczyć.

Poćwiczyłem dziś za to z dziewczynami pobieranie krwi. Oczywiście na sobie nawzajem. Czasu dużo nie mieliśmy, także kłuliśmy się tylko po razie. Zarówno koleżankom, jak i mi udało się to bezproblemowo za pierwszym podejściem. Było spoko, bo nic nie czuć, nie to, co wenflon :D

Dzień mi się dłużył niemiłosiernie, pewnie przez tą pochmurną pogodę. Na oddziale była masakryczna duchota, większa niż zazwyczaj (klima jest ciągle wyłączona, jedynie na intensywnej terapii działa)..

środa, 13 lipca 2016

Praktyki wakacyjne: dzień 7 i 8

W dniu siódmym nie robiłem w sumie niczego nowego, także bez sensu będzie pisanie tutaj jakichś długich opowieści :P

W kolejnym dniu praktyk było już trochę inaczej. Mieliśmy przyjść na całą 12-godzinną zmianę. Oczywiście nasza Pani pielęgniarka puściła nas trochę wcześniej, jakoś po 9 godzinach.

Rano trzeba było założyć jednemu pacjentowi wenflon. Jedna z koleżanek bardzo chciała to zrobić, jednakże z racji małego doświadczenia w tej czynności musiała ją przećwiczyć.. na mnie. Pewnie dlatego, że mam dość ładnie widoczne "kable". 
Nie było źle. Za pierwszym razem dziabnęła mnie obok żyły, a za drugim już ładnie trafiła. Na więcej prób nie mieliśmy czasu. Pacjenta za bardzo nie męczyła, gdyż udało jej się bezproblemowo wkłuć za pierwszym podejściem.

Jakoś po południu podszedł do nas zastępca ordynatora. Jest to jeden z tych fajnych lekarzy, o których wspominałem kilka dni temu. Zapytał się czy chcemy posłuchać jakichś wad zastawek - no pewnie, że chcemy! Nasze uszy są co prawda jeszcze nie za bardzo wyćwiczone, ale coś tam usłyszeliśmy, jakby delikatne podmuchy. 
Potem poprosił nas jeszcze o zebranie wywiadu z nowo przyjętymi pacjentami i zbadanie ich. Sprawdzaliśmy na przykład czy są obecne odruchy otrzewnowe, czy da się wyczuć tętno na nogach (pachwina i pod kolanem) i takie tam :P

Pan doktor zapowiedział, że zajmie się jeszcze nami w czwartek i być może w piątek, super!


Bardzo udany dzień stał się jeszcze lepszy, gdy dostaliśmy możliwość przyjeżdzania na 8:00. Pół godziny snu więcej! :D

piątek, 8 lipca 2016

OPERACJA - Praktyki wakacyjne: dzień 6

Byłem dzisiaj na bypassach! Jest to chyba najczęstsza operacja kardiochirurgiczna na świecie. Bardzo podziwiam z jaką precyzją muszą pracować operatorzy, aby wszystko się powiodło.

Ale po kolei. W szpitalu miałem się stawić o godzinie 7:00. Najpierw podłączyłem się do anestezjologa - tego samego, którego poznałem w 1 dniu praktyk i do pielęgniarki anestezjologicznej, która pomagała wspomnianemu już doktorowi w przygotowaniu pacjenta do operacji. Całość zajęła jakieś ~~30 min.
Intubacja była błyskawiczna, przez co mogło się wydawać, że jest to prosta czynność. Otóż nic bardziej mylnego. Ale teraz nie o tym.

Pole operacyjne oglądałem stojąc na "zaszmaciu". Widok miałem idealny, gdyż operatorzy byli ustawieni pod kątem 90 stopni, a dzięki temu niczego nie zasłaniali. Tak przy okazji, to rozprawianie się z mostkiem pachnie niczym wizyta u dentysty, a koagulacja palonymi włosiętami :D

Największe wrażenie pozostawiło na mnie bijące serce, które ukazało się po rozcięciu worka osierdziowego. Paleta barw przypominała zachód słońca. Żaden preparat w prosektorium nie może się z tym równać.

Operacja trwała jakieś 4 godziny, czyli (podobno) normalny czas, jak na bypassy. Muszę się przyznać, że nie dałem rady wystać całego zabiegu. Chyba zjadłem niezbyt odpowiednie śniadanie (za dużo węgli). Po jakichś 20-30 minutach od przecięcia mostka zaczęły bić we mnie fale ciepła i musiałem na chwilę usiąść. 3 minuty wystarczyły, abym wrócił na nogi i oglądał operację do samego końca :D

Później poszedłem jeszcze na salę pooperacyjną, ale nie było zbyt dużo do roboty, tak więc wyszedłem ze szpitala trochę wcześniej.

czwartek, 7 lipca 2016

Praktyki wakacyjne: dzień 5

Wczoraj miałem wolne. Trochę sobie odpocząłem i spędziłem dzień na oglądaniu różnych rzeczy na komputerze. 
Dwie dziewczyny były w pracy - jedna przyglądała się zakładaniu bypassów na sali operacyjnej, a druga obstawiła wraz z naszą Panią pielęgniarką salę pooperacyjną. Mają za to długi weekend, gdyż jutro nie muszą przychodzić. 

Jeśli nic nie ulegnie zmianie, to wchodzę jutro na zabieg. Nie wiem, co jest rozpisane, gdyż zapomniałem sprawdzić, ale obstawiam bypassy/ zastawkę, gdyż te operacje są najczęstsze w kardiochirurgii. Mam również nadzieję na zobaczenie pracy anestezjologa - przygotowanie pacjenta, znieczulenie, intubacja, wybudzenie itd.


Dzisiaj nic nowego nie robiłem. Ponownie podawałem insulinę, heparynę, zmieniałem opatrunki i mierzyłem cukier pacjentom. Z niektórymi byliśmy również na echo serca i prześwietleniu.
Czas na klapnięcie na tyłku mieliśmy jedynie podczas przerwy. Kupiłem sobie frytki w bufecie, ale nie polecam, jadałem lepsze :D

wtorek, 5 lipca 2016

Praktyki wakacyjne: dzień 4

Znowu podawałem heparynę i zmieniałem opatrunki, czyli standardowo. Insuliny nie miałem okazji wstrzyknąć, bo mnie pielęgniarki uprzedziły, takie chętne do pracy były!

Jeden z kardiochirurgów zaprosił nas do obejrzenia aspiracji płynu z jamy opłucnej. Wyjaśnił na czym polega zabieg, zapytał czy wiemy po której części żebra trzeba prowadzić sprzęt, aby nie uszkodzić pęczka naczyniowo-nerwowego i zabrał się do pracy. 
Z pacjenta zeszło ponad 1000ml, rekord to ponoć 2700ml za jednym razem, wow :D

Później ten sam Pan doktor pokazał nam zdjęcie RTG, na którym widoczny był ten płyn w opłucnej. Udało mi się nawet rozpoznać żołądek po bańce powietrza. Zobaczyliśmy też zwapniałe zastawki mitralne i sztuczne odpowiedniki, fajna sprawa.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Praktyka wakacyjna: dzień 3

Dzień rozpoczęliśmy od nauki podawania insuliny i heparyny. Pierwszy ze specyfików był wstrzykiwany w ramię, natomiast drugi podskórnie w brzuch, aż współczułem pacjentom.

Swój pierwszy raz z heparyną przeżyłem z dość młodą (jak na średnią wieku pacjentów na tym oddziale) panią, która dowiedziała się o tym zaszczycie po fakcie. Oczywiście najpierw uzyskałem jej zgodę na zakłócenie spokoju jej brzucha. Mówiła, że źle nie było :D
Jakoś w tym czasie podłączył się do nas jeden kardiochirurg. Bardzo fajny pan z ogromnym poczuciem humoru.

Później zmieniliśmy kilka opatrunków, a następnie zawieźliśmy prawie wszystkich pacjentów na rtg, gdyż mieli być dzisiaj wypisani.

O godzinie 11:00 mieliśmy szkolenie BHP i przeciwpożarowe. Dobrze, że nie trwało to jakoś długo, bo prawie usnąłem na krześle.
Pokazano nam, jak poprawnie myć i dezynfekować ręce (w czas..). Przygotowali nawet specjalne płyny do dezynfekcji z dodatkiem czegoś fluorescencyjnego i maszynę, w której można było zobaczyć, czy dobrze się pozbyliśmy zarazków. No.. Panie, idealnie - takie słowa usłyszałem od Pani, która oceniała nasze rąsie.

Po szkoleniu mieliśmy chwilę przerwy, po której wróciliśmy na oddział i dokończyliśmy zmieniać opatrunki. Większość z tych pacjentów, których zabraliśmy wcześniej na rtg, poszła z nami tym razem na echo serca na oddział kardiologii. Badanie przeprowadzała miła Pani doktor, która wyjaśniała, co mniej/ więcej i co się dzieje.

Nie wygląda to pewnie na zbyt wiele, ale byłem dzisiaj bardzo zalatany. Usiadłem w sumie tylko na szkoleniu, ale podeszwy stóp nie dają o sobie znać już w takim stopniu, jak w pierwszym dniu. Jest progres :D

Mieliśmy jeszcze zobaczyć aspirację płynu z jamy osierdziowej, ale finalnie ordynator się nie zgodził na nasze uczestnictwo. Szkoda.

sobota, 2 lipca 2016

Praktyka wakacyjna: dzień 1 i 2

Na ten moment mi się podoba, tylko to wstawanie bardzo wcześnie rano, żeby zdążyć na 7:30 jest nieludzkie..

Moja opiekunka praktyk, to dość młoda, bardzo fajna pielęgniarka. Wprowadza nas (odbywam praktykę wraz z 3 dziewczynami z roku) w świat praktyk w umiarkowanym tempie, przez co możemy wszystko na spokojnie ogarnąć.


Dzień 1


Zostaliśmy oprowadzeni po oddziale, zobaczyliśmy gdzie znajduje się laboratorium diagnostyczne, intensywna terapia, szatnia, śluza do przebrania się w fartuchy jednorazowe itd.


Dzień pierwszy spędziliśmy głównie na sali pooperacyjnej, gdzie zajmowaliśmy się trzema Panami. Zaznajomiłem się z pacjentami, mierzyłem cukier, pobierałem krew z tętnicy promieniowej i probówkę przekazałem do badań.

Jedynym lekarzem, którego w tym dniu poznaliśmy, był anestezjolog. Zaprosił nas do popatrzenia na odessanie śluzu pacjentowi, który był w najcięższym stanie na intensywnej. Pomagał sobie laryngoskopem, uprzednio podając choremu leki sedacyjne, gdyż wkładanie czegokolwiek do tchawicy nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy.
Podczas zabiegu pacjentowi poleciało tętno i ciśnienie na łeb na szyję.. tętno 30, ciśnienie 40/20.. masakra, ale szybko udało się uspokoić sytuację.

Została nam pokazana też sala operacyjna. Bardzo nowoczesna, podobała mi się :D

Dzień 2

Tym razem byliśmy piętro niżej, gdzie pacjentów było znacznie więcej. Za zadanie mieliśmy zbieranie wywiadu pielęgniarskiego, mierzenie tętna, ciśnienia, temperatury, wzrostu i wagi ciała. Do tego robiliśmy też EKG i zmienialiśmy opatrunki.

Zmieniałem opatrunek pewnemu Panu, któremu nie do końca zrósł się mostek, przez co miał.. dziurę w klatce piersiowej. Nie była bardzo duża, ale podczas oddychania się trochę rozszerzała i co nieco było widać.

W przyszłym tygodniu zostaniemy chyba dopuszczeni do popatrzenia. asystowania w jakiejś operacji. Już nie mogę się doczekać :D