ciasteczka

sobota, 28 listopada 2015

Kolokwium z histologii

Obowiązywał nas materiał od tkanki nabłonkowej, przez tkankę łączną, tłuszczową i chrzęstną, do tkanki kostnej. 

Wiodący podręcznik, to oczywiście "biblia histologiczna" - Sawicki. Nie jednej osobie Wojciech odebrał i odbierze słodki sen oraz komfort umysłowy. Wszystko zależy jednej od tego, jak bardzo złośliwy potrafi być Wasz prowadzący. Ja mam to szczęście, że Pan dr L. jest świetną osobą, która nie skupia się na pierdołach i nie każe nam się uczyć rzeczy w stylu: grubość i długość włókienka kolagenowego. Wiem od znajomych, że na niektórych uczelniach w Polsce trzeba to umieć, żeby w ogóle móc myśleć o zaliczeniu przedmiotu..

Test składał się z 20 pytań jednokrotnego wyboru. Mieliśmy 20 minut na jego rozwiązanie. Uważam, że pytania były dość przyjemne - dosłownie 2x przeczytałem, bez wkuwania na pamięć, cały materiał i myślę, że zaliczenie mam w kieszeni.

Na części praktycznej otrzymaliśmy 5 szkiełek, z czego 3 z nich trzeba było rozpoznać, aby można było spać spokojnie.
Trafiły mi się: nabłonek wielowarstwowy sześcienny, nabłonek jednowarstwowy płaski, tkanka kostna drobnowłóknista zbita, tkanka tłuszczowa żółta, mezenchyma
Wybrałem trzy pierwsze preparaty i je opisałem prowadzącemu, co na nich widzę - zaliczyłem.


Wybaczcie, że odzywam się dość rzadko. Nie mam na nic teraz ochoty, gdyż czeka mnie kolokwium z łaciny, kolokwium z anatomii z mięśni, nauka mięśni na histo, kolokwium z chemii organicznej, "praca domowa" z biostatystyki, semestralka z wykładów z biostatystyki i poprawa kolokwium z chemii nieorganicznej (70% roku uwaliło :D ). 

sobota, 21 listopada 2015

Część praktyczna i ustna kolokwium z osteologii

Skromnie się pochwalę, że odpowiedź ustną udało mi się zaliczyć na 4+ czy tam 4,5 (jak kto woli).

Siadaliśmy po 3 osoby na krzesełkach przed biurkiem Pana dr W. i odpowiadaliśmy na pytania. Koleżanka, która siedziała obok mnie, została wyznaczona do tego, aby zadać mi ambitne pytanie.. Miałem wymienić więzadła stawu mostkowo-obojczykowego. Prowadzącemu było trochę mało i zapytał też o główną oś ruchu w tymże stawie. Później miałem jeszcze opowiedzieć o więzozrostach w obrębie miednicy. Nic więcej nie musiałem mówić, gdyż dr W. powiedział, że tak szczerze, to jemu nie chce się mnie przepytywać.. należy mi się coś za to, że byłem przygotowany na każde zajęcia.
I jak tu narzekać na takiego asystenta? :P

Ze szpilek czeka mnie prawdopodobnie poprawa. Nie mamy jeszcze wyników, ale pomyliłem kilka rzeczy.

Z tego, co pamiętam, to pojawiły się:
- kanał krzyżowy kości krzyżowej
- prawa gałąź żuchwy
- wyrostek łokciowy lewej kości łokciowej
- obwód stawowy głowy prawej kości promieniowej (tutaj napisałem, że lewej..)
- prawa kość sześcienna (napisałem, że to prawa kość klinowata boczna, derp)
- trzon III kręgu lędźwiowego
- kłykieć przyśrodkowy prawej kości udowej
- zdjęcie TK (które miało się nie pojawić), na którym była ponoć widoczna małżowina nosowa dolna
- lewy otwór owalny kości klinowej

Była jeszcze jedna struktura, ale niestety nie mogę sobie przypomnieć, co to było.

środa, 18 listopada 2015

Część pisemna kolokwium z osteologii

Czas na napisanie pierwszego kolokwium z anatomii nieubłaganie nastąpił. Dlaczego nie nastąpił on w ubiegłym tygodniu, zamiast robić nam zajęcia z mięśni - do dziś się zastanawiam.

Do sali wykładowej ściągnięto nas na nieludzką godzinę 8:00. Zajęliśmy miejsca i zaspani, zestresowani, aczkolwiek równie mocno zainteresowani tym, co pojawi się na teście, czekaliśmy na profesora. Ów Pan klikał ochoczo coś w laptopie, po czym przygotował rzutnik, złapał za mikrofon i oznajmił.. na rozgrzewkę dokończymy wykład, kolokwium rozpocznie się o godzinie 9:30. Czyli że mogłem dłużej pospać? Fajnie.

Tematyka wykładu dotyczyła oczodołu i jamy nosowej, pojawiło się również ucho wewnętrzne - bardzo dokładnie opisane, unerwienie, mięśnie, naczynia, bo dlaczego nie? Kilka osób było tak zafascynowanych monologiem profesora, że aż im się usnęło. W międzyczasie Pani Ania z dziekanatu nas odwiedziła i wręczyła karton makulatury profesorowi, co trochę ożywiło atmosferę na auli wykładowej. Zaczęli się również schodzić asystenci z anatomii. Nie pojawił się jedynie mój dr W., który zapewne kogoś operował.

W momencie wybicia godziny sądu ostatecznego, zostaliśmy poproszeni o chwilowe opuszczenie sali, ponieważ testy muszą zostać odpowiednio rozdane - chodziło o ułożenie ich co drugie krzesełko, oraz tak, aby dana grupa seminaryjna zajmowała konkretną część auli wykładowej.

Zasady gry były proste, 30 pytań - 30 minut na rozwiązanie testu. Próg zaliczenia 70%.

Polecenia do najprostszych nie należały, gdyż skupiały się (w większości) na rzeczach bardzo szczegółowych. Zupełnie nie spodziewałem się, że będą w stanie zapytać, które kości (lub jaka ich część) kostnieją na podłożu chrzęstnym. Można było strzelać, gdyż test był jednokrotnego wyboru, bez punktów ujemnych. Ja szczęścia do strzelania na testach nie mam, niestety i wszystkie pytania, na które nie znałem odpowiedzi, zaznaczyłem źle :D

Pan dr K, któremu przydzielono do sprawdzania prace mojej grupy seminaryjnej, podał nam wyniki jeszcze w ten sam dzień. Udało mi się uzyskać 21 pkt, czyli równiutkie 70% :)

W najbliższy czwartek czeka mnie jeszcze część praktyczna - 10 szpilek, oraz odpowiedz ustna u Pana dr W.

Trzymajcie kciuki!

wtorek, 10 listopada 2015

Czas na medycynie

Zanim się dostałem na studia, to wiele razy zastanawiałem się, jak to będzie z czasem wolnym na tym zacnym kierunku.. o ile jakiś czas wolny będzie. Nieraz słyszałem i czytałem, że podejmując studia medyczne można się pożegnać z przeżywaniem jakichkolwiek osobistych przyjemności, że jest tylko bezsensowne rycie różnych pierdół i ogólnie lepiej od razu sięgnąć po żyletkę i się pochlastać.

Okazuje się, że wcale takiej tragedii nie ma, a pierwszy rok jest ponoć najgorszy - wiadomo, trzeba się nauczyć, jak się uczyć, czego się uczyć, jaki przedmiot olać na rzecz "ważniejszego" i tym podobne sprawy.

Każdy piątek robiłem sobie wolny od jakiegokolwiek siedzenia przy książkach. Ba! Dwie ostatnie soboty również przebimbałem przy serialach, grach i różnorakich przyjemnościach, a mimo tego udało mi się zaliczyć wszystkie ćwiczenia z anatomii, jakie do tej pory się odbyły :)

Uczyć się trzeba i to dość sporo, muszę przyznać, ale zapewniam, że czas na coś innego również się znajdzie. Nie można oczywiście popaść ze skrajności w skrajność i nie uczyć się nic, bo najzwyczajniej w świecie skończy się w ciemnej i głębokiej dupie.

Sprawa mianownictwa na kolosie z anaty rozwiązana!

Uzyskaliśmy informację, że na kolokwium wszystkie szpilki będzie trzeba nazwać w 3 językach, co oznacza, że pojawią się wyłącznie struktury ze spisu :D

Bardzo mnie ta wiadomość ucieszyła, bo jest to znaczne ułatwienie nam życia, a przynajmniej 1/3 kolokwium, bo oprócz szpilek czeka nas jeszcze część teoretyczna: pisemna i ustna.

Nie wiemy, jak będzie wyglądała część pisemna.. będzie to test abcd? Otwarte pytania? Kto wie :D
Część ustną przeprowadza każdy asystent w grupie, którą prowadzi. Mogę się więc spodziewać pytań o więzadła i ich przyczepy, ruchy w stawach itp.


Przy okazji - będziemy musieli nosić identyfikatory na uczelni. Krążą plotki, że ktoś ukradł z uczelni.. kran i muszą wiedzieć, kogo wpuszczają :D

Do końca tygodnia muszę też wybrać szpital i oddział, w którym odbędę praktyki wakacyjne. Rozmyślam nad chirurgią ogólną/ interną. Najchętniej bym podzielił to po połowie, lecz nie wiem, czy tak się da :)

piątek, 6 listopada 2015

Kolejna anatomia i spory o mianownictwa

Kolejny tydzień za mną. Na szczęście okazał się o wiele lżejszy od poprzedniego, ponieważ na anatomię i histologię było dość mało materiału do opanowania - odpowiednio twarzoczaszka i nabłonki wielowarstwowe + nabłonek gruczołowy.

Na anatomii typowej wejściówki/ wyjściówki nie mieliśmy, nadrobimy w przyszłym tygodniu razem z mięśniami głowy, szyi i tułowia (wraz z ich unerwieniem i powłoką wspólną + przydatkami skóry)... Zamiast tego mieliśmy szpilki!
                                                                             ..z mózgoczaszki ._.
Szpilki układał dr S. dla swojej grupy na poprawkę, a mojej grupie prosektoryjnej udało się na nie akurat załapać. Dr W. był chyba ciekawy naszych umiejętności (albo ich braku :D ).

Pojawił się: kanał nerwu podjęzykowego, otwór szyjny, wyrostek sutkowy kości skroniowej, skrzydło mniejsze kości klinowej i stok.

Popełniłem ogromną gafę, bo myślałem, że w szpilce nr I to koniec szpilki pokazuje na strukturę, a nie, że przez coś przechodzi :D
Końcówka idealnie wskazywała na otwór owalny i tak też napisałem. No nic, na przyszłość tak głupiego błędu nie popełnię.

Uzyskałem zaliczenie, bo pozostałe struktury udało mi się poprawnie rozpoznać.


Histologia dziś minęła bardzo przyjemnie, głównie przez to, że kończyliśmy tkankę nabłonkową i zdecydowaną większość omówiliśmy w poprzednim tygodniu.

Na wejściówce padło pytanie o to, czym jest wydzielanie autokrynne.

Oglądaliśmy szkiełka ze skóry (skupiając się na nabłonku wielowarstwowym płaskim rogowaciejącym), miedniczki nerkowej (nabłonek wielowarstwowy sześcienny, czyli przejściowy) i ślinianki (gruczoły śluzowe i surowicze).



Na facebook'owej grupie ostatnio wrze na temat obowiązujących mian anatomicznych.

Jak już kiedyś wspominałem, obowiązują nas 2 nazewnictwa: pol+łac lub pol+ang (jednakże jest to podział raczej na egzamin, gdyż każdy z asystentów preferuje pol+łac na ćwiczeniach), a niektóre struktury trzeba obowiązkowo znać też po angielsku (co w praktyce oznacza znajomość też nazwy polskiej i łacińskiej).

Z nieoficjalnych informacji wynika, że na kolokwium na szpilkach pojawią się tylko struktury, które są zaznaczone w owym spisie i będą do nazwania w 3 językach. Moim zdaniem jest to spore ułatwienie, ponieważ lista tych elementów nie jest długa i są one bardzo charakterystyczne i szybkie do rozpoznania.
Niestety, zdecydowana większość studentów jest za tym, aby obowiązywało nas nazywanie struktur tylko w 2 językach, co automatycznie oznacza brak spisu elementów, przez co trzeba się będzie nauczyć pokazywania wszystkiego. Nijak się nie da ludziom wytłumaczyć, że to jest jedynie robienie sobie prolemu..

Nie wiem, może mam jakieś wypaczone myślenie już, ale moim zdaniem łatwiej jest się nauczyć, np. 30 nazw z mózgoczaszki ze spisu w 3 językach, niż wszystkich struktur z mózgoczaszki (sama kość klinowa + skroniowa to ~~90 struktur..) w 2.

Co z tego wyniknie? - może się niedługo razem ze mną przekonacie :)