ciasteczka

piątek, 19 sierpnia 2016

Pewna sytuacja z praktyk

Przypomniało mi się, jak pewnego razu zmienialiśmy opatrunki "na wyjeździe". Dotyczyło to pacjentów, którzy nie są w stanie dotrzeć do sali opatrunkowej. Braliśmy wtedy wózeczek i zaopatrywaliśmy go we wszelakie potrzebne rzeczy: gaziki, rękawiczki jałowe i niejałowe, octenisept, który na tym oddziale lał się litrami itd.

Pewna pacjentka miała ranę na nodze (no, dobra.. kończynie dolnej), która nie za bardzo chciała się goić i coś tam się z niej sączyło. Zostałem poproszony przez moją Panią pielęgniarkę o przyniesienie podkładu, żeby łóżko się nie zafajdało.

Lecę więc do sali opatrunkowej, przeszukuję każdą szafkę.. w końcu - jest! Wracam więc do chorej.

Pani pielęgniarka: To nie było już podkładzików?
Ja: Jak to nie? A co trzymam w ręce?
Pani pielęgniarka: Pieluchę xD

Lekko zmieszany spojrzałem na to, co ze sobą przyniosłem i faktycznie.. pielucha.


Żeby nie było, to podkłady leżały obok gatek i złapałem nie to, co trzeba :p

3 komentarze:

  1. mam takie pytanie i prośbę, jesteś wstanie wstawić rozpiskę godzinową, plan zajęć czy coś takiego przedmiotów na 1 roku u Was? chciałbym zobaczyć mniej-więcej jak to wygląda z ciekawości, bo mam szansę tam studiować i trochę mnie to ciekawi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezła historia! Zacnie się uśmiałam :) Jak Cię poproszą o pieluchę dla jakiegoś starszego pacjenta, to już będziesz wiedział skąd wziąć ;p
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń