Nie miałem czasu, siły i chęci (w tej kolejnośći) napisać wcześniej notki, ale o tym zaraz.
"Stoisko" mojego kierunku, to był niewypał. Ustawione było na samym końcu, przez co praktycznie nikt do niego nie podszedł, bo nie można się było przecisnąć przez ludzi. Inna sprawa, że to, co przygotowali ludzie z ratownictwa medycznego, skutecznie odciągnęło uwagę od jakiegoś tam dupiastego lekarskiego.
Wyobraźcie sobie, że stoicie w tłumie 100 osób, nagle ktoś pada na ziemię i.. trzeba mu pomóc. Taką oto scenkę wymyślili sobie nasi ratownicy. Muszę przyznać, że wyszło im to naprawdę fajnie. Podłączyli gościowi nawet defibrylator i udawali "strzał". Oddechy życia zapewniał jakiś widz, natomiast uciski - student ratownictwa.
A co miała przygotowana medycyna na swoim stoliku? Wystawione modele czaszki (chętnie bym taką przygarnął), jakaś miednica, serce, płuca i.. Bochenki. Gratuluję geniuszowi, który zaproponował właśnie te książki jako atrakcję.
Moja rola polegała na opowiadaniu jakichś ogólnych rzeczy o preparatach w prosektorium. Głownymi odwiedzającymi byli ludzie z 1 klasy liceum, także trzeba było ich jakoś zachęcić do przyszłego wkuwania. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale ponoć moja sala wypadła najlepiej.
Aktualizacja w sprawie Scapuli.
Ostatnio nie odpadłem. Nikt nie odpadł, bo naszemu opiekunowi pomylił się trochę zakres materiału i 30% pytań mieliśmy nie z tego, co trzeba.
W przyszłym tygodniu - wtorek, czwartek i sobota - będę pisać 3 testy. Po jednym w danym dniu. Z łącznej sumy puntków Pan dr wybierze 4 najlepsze osoby, które będą reprezentować uczelnię na Scapuli i będą z tego powodu zwolnione z egzaminu.
Trzymajcie kciuki, bo materiału jest od cholery.